Przedstawiciele przemysłów rządzących naszym globem, mimo całej swej inteligencji, zdają się głęboko wierzyć w rzeczywistość swoich subiektywnych wartości. Wydają się ślepi na dwa bezsporne fakty, które każde dziecko potrafi zrozumieć:
- po pierwsze, że nieograniczony wzrost w ograniczonej przestrzeni jest na dalszą metę niemożliwy,
- a po drugie, że żaden budżet nie wytrzymuje wydatków wyższych, niż wynoszą jego dochody.
Ludzie odpowiedzialni za obecny porządek społeczny z pewnością potrafiliby zrozumieć te fakty; nie są też tak dalece nieetyczni, aby chcieli własne dzieci i wnuki wydać na straszliwą zagładę; po prostu nie wierzą w rzeczywistość niebezpieczeństw grożących ludzkości, ponieważ rzeczywiste, a tym samym ważne są dla nich inne sprawy.
Paradoksalność tego tak szeroko rozpowszechnionego przekonania polega na tym, że jego przedstawiciele z wszystkich warstw społecznych nie dostrzegają, iż – jak już wspominaliśmy – pieniądz i złoto to tylko symbole i że nawet za bardzo wielką sumę pieniędzy nie można kupić tego, czego już nie ma; nie chcą uwierzyć, że można jeść tylko to, co zielona roślina wytworzy w procesie fotosyntezy.
Dwa austriackie przysłowia wyrażają dokładnie ten stan ignorowany przez połowę świata:
- „Złotych klusek jeść się nie da”
i - „Tam, gdzie niczego nie ma, cesarz stracił swoje prawa”.
Doprawdy na żart zakrawa, że właśnie ci ludzie uważają siebie za trzeźwych realistów i dobrych ekonomistów, a działacza na rzecz ochrony przyrody, który zna się na ekologii, za „nostalgicznego marzyciela”.
Źródło: Konrad Lorenz (1903-1989) – Regres człowieczeństwa, PIW 1986, tłum. Anna Danuta Tauszyńska